|
Aarie Thenesai Siedziba Lilii
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Śro 19:07, 11 Lut 2009 Temat postu: Gość w Gludio |
|
|
Ledwo co minęło południe. Promienie słońca zaglądały radośnie przez uchylone okna domów, a lekki wietrzyk przyjemnie chłodził. Nieliczni handlarze zachwalali swoje towary, ulicą co jakiś czas przejechał pojedynczy wóz. Od czasu do czasu zza murów dobiegało ćwierkanie ptaków, które wróciły na wiosnę do tych krain. A ulicą szedł jakiś obcy. Był średniego wzrostu, odziany w długi płaszcz, spod którego widać było jedynie solidne buty z czarnej skóry. Kaptur zwisał mu na plecach. Widać było, iż to odzienie służy mu od dawna, gdyż materiał był wytarty i wyblakły. Na głowie sterczały mu niedbale przystrzyżone brązowe włosy. Twarz jego trudno było nazwać urodziwą, czy choćby przystojną. Szeroka, kwadratowa szczęka, nos po którym widać iż łamany był nie raz, nad lewym okiem podłużna blizna, jakby po cięciu noża. Natomiast w jego oczach, w jego dużych zielonych oczach było coś... dziwnego. Trudno rozpoznać czy to błysk zawadiackiej żądzy przygód, czy może ostrzeżenie, iż lepiej nie wchodzić mu w drogę. Po sposobie w jaki się poruszał, wnioskować by można, iż przyzwyczajony jest nosić u pasa miecz, a także iż wie jak z niego korzystać.
Mężczyzna dobrze wiedział gdzie idzie. Nogi zaniosły go prosto przed zamknięte drzwi Sali Księżycowego Kamienia. Spojrzał na nie i uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu.
- No, no - mruknął - Drzwi widzę wciąż te same. Dom wciąż ten sam... - dodał pod nosem i rozejrzał, po czym mocno zapukał.
Nie musiał długo czekać nim te otwarły się i ukazały twarz Renny'ego. Dłoń przybysza wystrzeliła błyskawicznie do przodu, schwyciła go za koszule i wyciągnęła biednego odźwiernego na ulice.
- Czołem Renny! - niemal wykrzyknął obcy.
Ledwo co postawiony na bruku człowiek wytrzeszczył oczy patrząc w tą twarz. Wydała mu się ona dziwnie znajoma. Nagle sobie przypomniał.
- Pan Sparks... - wychrypiał
- No popatrz jak ty mnie dobrze pamiętasz! - błysnął zębami ten drugi. O dziwo były wszystkie i całkiem zadbane. - To świetnie, łatwiej nam się będzie dogadać. Bo widzisz Renny, nie wpadłem tu z przyjacielską wizytą. Bardzo bym chciał, przy okazji by się flaszeczkę jaka opróżniło, ale nie tym razem - jego ton nagle spoważniał a uśmiech zniknął, jakby nigdy wcześniej go tam nie było - Rozumiesz mnie?
- Tak jest panie Sparks! - wymruczał zagadywany, poprawiając szybko pomiętą koszule. - Czego panu wiec trzeba?
- Szukam, wystaw to sobie Renny, elfki. Macie tu takie, co? O nie, nie, mój przyjacielu. Nie odsyłaj ty mnie tylko do zamtuza lub karczmy jakiej. Bo ja nie byle jakiej elfki, a jednej konkretnej szukam. - silna dłoń poklepała lokaja po ramieniu. - Fontanna ją wołają, z tego co wiem i ponoć tu mieszka. Znasz taką? Na pewno znasz, Renny, ale dla upewnienia podam jej nazwisko. d'Oleance. Fontanesia. Znajdziesz mi ją i przyprowadzisz, prawda Renny?
Odźwierny zdążył ledwo kiwnąć głową, a twarz Sparksa znów rozjaśnił uśmiech. Obrócił mniejszego człowieka i popchał go do wnętrza kamienicy wołając za nim:
- Ciesze się, że się dogadaliśmy Renny! Biegnij, a ja tu grzecznie poczekam!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sparks dnia Śro 19:10, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:05, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Lokaj po krótkiej chwili wychynął zza drzwi, ocierając spocone czoło wielką chustką. Pani d'Oleance była ostatnimi dniami bardzo drażliwa - i bardzo nie lubiła, jeśli się jej przeszkadzało. Ale mus to mus.
- Już ją wezwałem, panie Sparks - zameldował, zajmując swoją zwykłą ugrzecznioną pozycję przy drzwiach. Drżał lekko, konieczność wypełniania czasem sprzecznych poleceń różnych wielkich państwa bywała uciążliwa, zwłaszcza w jego wieku. Ale oto drzwi się otworzyły i na ganek wyszła wyczekiwana elfka, trzymająca na biodrze jasnowłose elfiątko, rozkosznie umazane na buzi żółtkiem z jajka na miękko. Chłopiec, najwyraźniej zachwycony przerwą w śniadaniu, trzymał w dłoni łyżeczkę i uderzał nią o ramię matki, powtarzając "bam-bam!".
- Witam. - elfka postawiła synka na ziemi i odebrała mu łyżeczkę. - Pobaw się z Rennym, sreberko - powiedziała cicho. Zmarszczyła lekko brwi patrząc na nieznajomego - czy aby na pewno był nieznajomy? - O cóż chodzi?
W tym czasie chłopiec zdążył wygłosić przed lokajem krótką, acz skomplikowaną mówkę, w której powtarzał się czasownik "biegajać", po czym oboje wprowadzili słowa w czyn - Ithil galopując w kierunku rynku, a Renny idąc statecznie w tempie, które przystoi lokajowi, o krok za swoim przeciwnikiem. Wywołało to oczywiście dziką radość zwycięzcy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Czw 18:08, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna spoglądał za odchodzącym chłopczykiem, a na jego ustach wykwitł kpiący uśmieszek. Zdawało się, iż w ogóle nie zwraca uwagi na elfkę. W końcu odwrócił twarz w jej stronę i zmierzył ją wzrokiem.
- No no. Jak z bliska spojrzeć, to wrażenie jeszcze lepsze. A i maluch całkiem podobny. - odezwał się, szczerząc bezczelnie zęby - Zamierzasz mnie, elfko trzymać tak na dworze? Gdzie się podziała chwalona w świecie gościnność Aarie Thenesai, ha? A i żona lorda winna chyba lepszymi manierami grzeszyć?
Zmrużył oczy z wyraźnym rozbawieniem, czekając na reakcję elfki. Zaplótł przy tym ręce na piersi, odchylając tym ruchem płaszcz. Ujawniło to fakt, że u jego boku rzeczywiście wisiał miecz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:13, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Elfka zagryzła usta. Zawoalowany komplement do niej nie dotarł, za to przytyk na temat gościnności był najwyraźniej celnym strzałem. Wyprostowała się na całe swoje pięć stóp i dwa cale (plus cal obcasów!) i, identycznie jak nieznajomy, skrzyżowała ramiona na piersi.
- Żona lorda jest ostrożna, waćpanie - powiedziała niegłośno. - A i gospodarzowi nie wolno zarzucać gościnności, jeśli pod swój dach nieznajomego nie przyjmie. Waćpan najwyraźniej o mojej osobie wie dużo, łącznie z nazwiskiem. Może więc i ja pańskie poznam, tudzież pana sprawę do mnie - a omówimy ją już w środku - spojrzała na Sparksa wyzywająco, w ogóle nie przejmując się tym, że ma on przy sobie broń.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Czw 19:18, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Czw 19:59, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna chwilę wpatrywał się w nią, a na jego ustach wciąż igrał ten kpiący uśmieszek. Błyski w jego oczach świadczyły o tym, iż bawi się tym przedstawieniem wyśmienicie. W końcu zaśmiał się krótko i ukłonił lekko ze słowami:
- Sparks. Do usług być może. Napiłbym się czegoś - uśmiechnął się szerzej - Pani Fontanesio. Może wiec jednak w środku, a tam ci przekażę co mam do powiedzenia? A raczej do przekazania. I wierz mi, elfko, wolałabyś tego nie ignorować. Bo ignorowanie tego mogłoby zaszkodzić nie tylko tobie, ale i małemu.
Wpatrzył się uważnie w oczy elfki i dodał:
- I nie. Bynajmniej nie zamierzam ci tu niczym grozić. Co to to nie, ale już od ciebie tylko zależy, czy sama sobie pomożesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xiareavar
Lider
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:44, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Z budynku dał się słyszeć poirytowany głos. Ze względu na tembr i natężenie - raczej z jakichś dalszych komnat, wrzask tego rodzaju musiał być stłumiony przez dłuższy korytarz, a być może nawet drzwi.
KOGO TAM ZNOWU CHOLERA NIESIE?! MÓWIŁAM, KARTKĘ WYWIESIĆ, "ŻADNYCH DOMOKRĄŻCÓW"! FOU, DAJ MU SKOJCA ALBO WYPIEPRZ DO DIABŁA, OSTATNIO ROBISZ SIE IRYTUJĄCO CIERPLIWA!
Trudno było nie zgadnąć do kogo głos należał. Szczęśliwie, podkute kozaki nie stukały jeszcze o parkiet sieni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Czw 22:05, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna słysząc niewyraźny krzyk z wnętrza kamienicy parsknął śmiechem.
- Gosposia chyba u was nerwowa co? Ale lepiej nie słuchać takich wrzaskliwych babsztyli, tak mnie się wydaje - powiedział i przeszedł obok Fontki i zrobił krok do wnętrza siedziby - No to którędy do twoich pokoi, o pani Fou? - rzucił, obróciwszy głowę w stronę elfki i posławszy jej jeden ze swych najbardziej urzekających uśmiechów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:22, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
- Ithil! Koniec zabawy! - zawołała pieśniarka zamiast odpowiedzi, wzdrygając się lekko na dźwięk zirytowanego głosu, i przytrzymała drzwi przed Sparksem-do-usług-być-może. Jedyna Eva raczy wiedzieć, czy było to jego imię, czy pseudonim artystyczny, bo najbardziej ze wszystkiego wyglądał na komedianta. Albo piekielnie dobrze grał komedianta.
Poczekała, aż nieznajomy wejdzie, po czym wprowadziła naburmuszonego z powodu przerwanej zabawy chłopca do niewielkiego pomieszczenia, w którym oprócz kominka znajdowały się tylko dwa wielkie fotele, owalny stolik i nieduży kredensik z zaśniedziałym samowarem. Usadziła elfiątko na jednym z foteli, podkładając mu pod pupę poduszkę - dzięki temu siedział niestabilnie, a więc przymusowo spokojnie. Dopiero wtedy spojrzała na "domokrążcę", trzeba przyznać, z pewną niechęcią.
- Do moich pokoi nie każdy ma wstęp, racz waszmość powściągnąć swój język. Wysłucham cię, panie, tutaj - albo wcale, nie przywykłam, by mnie ktoś tak zwodził, nawet jeśli mam obowiązek podjąć go... odpowiednio. Obawiam się jednak, że mamy tylko herbatę... Jeśli w ogóle. Ale może znajdę resztkę brandy, jeśli tylko nie wyparowała - powiedziała głosem stłumionym przez głębiny szafki. Wynurzyła się z podejrzanie zakurzoną butelką. - Proszę. Nie wiem, co to jest, ale na pewno coś mocniejszego. Jeśli nie masz waćpan ochoty, to spróbuję z herbatą. Rzadko jadamy w tym miejscu.
Postawiła butelkę i trzy srebrne kubki na stoliku i usiadła na drugim fotelu, biorąc chłopca na kolana i podając mu kubek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Czw 23:08, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Czw 22:34, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna opadł na fotel, rozsiadając się na nim wygodnie, jakby był w domu i rozejrzał się.
- No no. Trochę się tu zmieniło od czasu gdy byłem tu po raz ostatni. Herbata będzie dobra. Czarną, bez dodatków. - skierował wzrok na stolik - Fotele co prawda tu macie te same, ale zastawę widzę, że sporo lepszą niż emisariusze. Lub po prostu oni na takiego chama jak ja tej lepszej nie wyciągali. Ale do rzeczy. - położył na stole płasko lewą dłoń - Tu coś dla ciebie. Ale zanim weźmiesz może wyjaśnię co nieco.
Podniósł dłoń chwycił nią za kubek. Na blacie pozostał niewielki czerwony kryształ. Sparks pociągnął, siorbiąc teatralnie, długi łyk z kubka.
- Jest tu zapis pewnej sceny. Gdy weźmiesz go w dłoń ty, lub maluch, i zamkniecie oczy to poczujecie te wspomnienia. Ostrzegam, nie są zbyt przyjemne, ale koniecznie musisz to zrobić, by mieć potwierdzenie moich słów. O ile oczywiście zdecydujesz się wysłuchać byle obdartusa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sparks dnia Czw 22:50, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:08, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przyglądała się mężczyźnie bezgranicznie zdumiona. Lepszą zastawę? Emisariusze? Była tak zdezorientowana, że oparzyła palec o samowar, ale nawet nie pisnęła, bo na stole skrzył się już rubinowy kryształek.
- Nie dotykaj..! - powiedziała ostrzegawczym tonem do chłopca, który już sięgał po klejnot. - Może waszmość zacznie najpierw mówić, a ja kryształu użyję, by potwierdzić to, co waszmość powie - uśmiechnęła się spokojnie, obracając kryształ w dłoni poza zasięgiem rączek synka. Wysunąwszy klamrę z włosów - i tym samym zniszczywszy sobie fryzurę - zajęła go na parę chwil, które mogła poświęcić na zmierzenie się zaskakująco twardym spojrzeniem z siorbiącym Sparksem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Czw 23:08, 12 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Czw 23:24, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna odstawił powoli kubek, a uśmiech zniknął z jego twarzy. Spojrzał na elfkę zadziwiająco poważnnie.
- Dawno nie widziałaś męża, prawda? Nie zdarza mu się raczej znikać bez słowa na dłużej, tak jak teraz, co? - zdawał się świdrować ją wzrokiem - Otóż wiedz, iż nie uciekł z domu, by odpocząć od nieznośnej żony, ani nie uciekł z powodu hałasującego syna. Niestety, takie rozwiązania zagadki jego zniknięcia byłyby śmiesznie proste, a życie prostym nie bywa, prawda? Oj nie, nie. To trochę trudniejsza i mniej miła sytuacja.
Przerwał, sięgając po kubek i mrucząc pod nosem:
- Jak do tej czarownicy Aravell wiadomości przynosiłem, to bardziej banalne były. I dobrze bo jakoś nie miałbym ochoty z nią zbyt długo rozmawiać, gdyby to było coś wymagającego spotkania jej. - po czym znów przystawił kubek do ust.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:02, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Brzdęk! - kryształ upadł na drewnianą podłogę.
- Ty coś wiesz. I powiesz mi ZANIM aktywuję kryształ - powiedziała stanowczym tonem, pochylając się nad mężczyzną. Wyprostowała się, jak gdyby nigdy nic podniosła kryształ i schowała go do kieszeni sukienki.
- Flo! - zawołała niezbyt głośno. Ze schodów zbiegła szybko krasnoludzka dziewczynka, trudno było ocenić, ile ma lat, ale raczej nie imponowała ani wiekiem, ani wzrostem. - Zabierz Ithila do Dworku i podaj mu podwieczorek. Ja wkrótce się zjawię.
Krasnoludka wzięła chłopca za rączkę i wyprowadziła go z budynku, pogadując coś o królikach i innych atrakcjach, jakie na niego czekają. Elfka utkwiła naglące spojrzenie w mężczyźnie, który nie mógł już dłużej udawać, że pije.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Pią 0:03, 13 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Pią 0:09, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna, popijał z kubka spokojnie. Gdy elfka nachyliła się nad nim, rzucił jedynie wzrokiem w jej dekolt. W końcu, gdy krasnoludka zamknęła drzwi, odstawił kubek i powiedział:
- Czy to dobre miejsce, na poufną rozmowę? Bo owszem, przynoszę wieści od twego męża, a mojego....- przerwał na chwilę, jakby szukał odpowiedniego sformułowania - starego druha. Między innymi informację o tym, co się z nim dzieje i gdzie się teraz znajduje. Jeśli uważasz, że możemy o tym rozmawiać tutaj, to zaraz zaczniemy, w przeciwnym razie... opowiem od razu, gdy się przeniesiemy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fontanesia
Lilia
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:21, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie mam tajemnic przed Liliami - powiedziała elfka z pozornym spokojem, odprawiwszy służącego jednym ruchem dłoni. - Jeśli mój szanowny małżonek ma mi coś do przekazania za pośrednictwem... starego druha... Cóż, powinien tylko żałować, że nauczył mnie nie pozostawać sam na sam z nieznajomymi - uśmiechnęła się zimno, siadając na fotelu i zakładając nogę na nogę. Poprawiwszy fałdy sukienki, splotła dłonie na kolanie. - Słucham pana, panie Sparks.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparks
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z ciemnych zaułków
|
Wysłany: Pią 0:43, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna pochylił się nad stołem, by być jak najbliżej elfki i powiedział, niezbyt głośno:
- Został ranny. Ciężko ranny. Wlasciwie, to ja nie znam sie na medycynie, ale wiem, ze to nie jest rana od zwykłej broni. Ot, jakieś magiczne świństwo, ale strasznie skuteczne. Żywy jest, to prawda, ale niemal urwalo mu rękę, w boku ma dlugą ranę jakby od ogromnych szponów. Ze nie wspomnę o złamanej nodze. Leży teraz - pochylił się jeszcze bardziej i szepnął wręcz - U Hardina, - po czym wyprostował się i rozparł w fotelu. - Więc będziesz miała blisko. W sumie, to nie wiem co go tak urządziło, bo na randkę z Valakasem się nie wybierał ostatnio, a zwykle radzi sobie chłopczyna. Jednak leczyć sie tego normalnie nie da, trza magią. Zdaje się, że w tym kryształku jest więcej o tym JAK to się stało. Nie wiem, bo obłożył to takim zaklęciem, że tylko wy dwoje możecie odczytać.
Mężczyzna powoli podniósł się z fotela.
- Chyba powinienem już ruszać. Niebawem zmierzchać będzie, a muszę w tej dziurze znaleźć jakieś miejsce na nocleg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|